Niewątpliwie jest to rarytas kronikarski ze współczesnej historii Śląska. Historia gminy rejestrowana na bieżąco, konsekwentnie, ujęta w 38. tomach. Dodajmy, że chodzi o gminę Bojszowy, uznawaną za oazę śląskiej kultury [działają tu pisarz Alojzy Lysko i filmowiec Józef Kłyk], ostoję śląskiej tradycji. Twórcą tej wiekopomnego dzieła jest Roman Horst, mieszkaniec Jedliny, wieloletni pracownik bojszowskiego Urzędu Gminy, strażak i społecznik. Człowiek wrażliwy i skromny. I ogromnie pracowity. By stworzyć tak ogromne dzieło trzeba bowiem, nie odkryję tu Ameryki, benedyktyńskiej cierpliwości i konsekwencji. Autor był obecny przy wszystkich ważnych wydarzeniach. Dokumentował je fotograficznie, okraszał komentarzem, umiejscawiał gminne dzieje na tle szerszym, świata i Europy.
Kronika zdigitalizowana przez
Śląską Bibliotekę Cyfrową umożliwia wgląd w dzieje typowej śląskiej społeczności, jaką tworzą mieszkańcy Bojszów. Typowej, a jednak na swój sposób niezwykłej, boć przecie każda ze śląskich gmin posiada „niepowtarzalny urok”, jakbyśmy trywialnie rzekli. Spójrzmy, co zawierają pierwsze strony tego wiekopomnego dzieła Romana Horsta.
Pierwszą adnotacja jaką poczyniono w bojszowskiej kronice było wymienienie ówczesnych bojszowskich włodarzy - a więc radnych, wójta wraz z zarządem, ówczesnych urzędników… Przedstawiono na pierwszych kartach kroniki historię miejscowości gminy [Jedliny, Międzyrzecza, Bojszów Starych, Bojszów Nowych, Świerczyńca], jak i jej samej, wszak to był dopiero rok od jej „usamodzielnienia się”, wcześniej należała do Tychów. Kronikarz Horst opisuje tło społeczno-polityczne kraju [oj, w 1992 roku dużo się działo, by wspomnieć choćby noc czarnych teczek], co słychać w wielkim świecie [bo świeżo było po rozpadzie Związku Radzieckiego], pisze jaka była pogoda. W rubryce [czy to dobra nazwa?] martwi się o zły stan ulicznego oświetlenia, który rychło poprawiono. Jedlina borykała się brakami wody do picia, ale wykonana studnia głębinowa rozwiązała problem. Pierwszą imprezą, którą uchwycono w kronice był pierwszy gminny przegląd zespołów kolędowych[ 25 stycznia]. Kilka obszerniejszych słów poświęcono również pierwszej w 1992 sesji budżetowej Rady Gminy Bojszowy [miała miejsce 29 stycznia]. Kronikarz odnotowuje aktualne działające prywatne biznesy mieszkańców [w sumie kilkadziesiąt firm], donosi o zmianach w urzędzie. Martwi się o malejącą liczbę rolników w gminie [tej tendencji i tak nigdzie nie da się utrzymać].
Lat przybywa, i spraw też – tych gminnych, krajowych, światowych, ale zawsze najważniejsza i w centrum była j jest społeczność bojszowska – bohaterka tej kroniki. Są też ciekawostki historyczne, fakty, zdjęcia, kopie dokumentów – jako że kronikarza żywo interesuje przeszłość własnej ziemi.
Są i oczywiście, smaczki życia codziennego. Bo nie jest tak, że jak gmina powstała, to od razu wszyscy byli rozanieleni. Otóż nie, niektórym wcale… nie było do radości [z odzyskania niezawisłości]. Relacjonuje Horst: „Zachowanie się niektórych krewkich osób – petentów Urzędu Gminy dalekie jest od ogólnie przyjętych norm i zasad. Kiedy >władza< była daleko, czyli w Tychach, do pyskówek raczej nie dochodziło. Może szkoda było pieniędzy na bilet autobusowy? Teraz, kiedy [władza] jest „pod ręką” byle powód może być pretekstem do tego, by się w urzędzie >wyżyć<. Nieważne, czy słusznie, czy nie! Wielu wychodzi z prymitywnego założenia, że skoro dawniej władza nam dokładała, to teraz nadszedł czas rewanżu, by jej >dokopać<!”. I to działo się w 1992 roku, a więc już w pierwszy roku istnienia „swojej” gminy. Jak to mówią, samo życie.
5 maja o godz. 10 Bojszowami zatrzęsło, 4 stopnie w skali Richtera spowodowało zniszczenia w wielu budynkach. Kronikarz zamieścił wycinki z lokalnej prasy relacjonujące to wydarzenie i uzupełnił własnym opisem. Najstarszym żyjącym mężczyzną był wtedy Augustyn Uszok, rocznik 1903.
To zawierał pierwszy tom bojszowskiej kroniki, napisany równo dwadzieścia lat temu. Obecnie kończony jest jej kolejny 38. tom.
Grzegorz Sztoler